Dzisiaj wśród moich studentów pojawił się policjant – nie omieszkałam zatem dowiedzieć się z samego źródła, jak to naprawdę jest z tym bezpieczeństwem w Sri Lance. I tak jak przypuszczałam – odkąd skończyła się wojna w 2009 roku między grupą tzw. Tamilskich Tygrysów a rządem syngaleskim, wszystko jest w absolutnym porządku. I niebezpiecznie już nie jest!
Wspomniałam mu o tym, że w LC nie chcą mnie puścić samej poza Colombo, a matka Pudzi nie zezwala nam nawet na pójście na plażę. Potwierdził tylko moje przypuszczenie, że to wszystko jest jedynie matczynym gadaniem i wcale nie jest jakoś specjalnie niebezpiecznie, nawet dla białej dziewczyny z obcego kraju. No! W końcu komu mam ufać, jak nie wysoce szanowanemu przedstawicielowi syngaleskiej władzy :P
I po powrocie do domu okazało się, że jednak mama nie wybiera się z nami na zakupy, a więc dawaj – na plażę! :D Piasek! A jaka ciepła woda! Nawet nasz Bałtyk nie jest tak ciepły latem, jak Ocean Indyjski zimą…
I oczywiście masa rodzin z dzieciakami, chłopaki grający w kriketa, ludzie robiący zdjęcia – i kogo tu się bać?
Trza wydrzemać spódnicę, żeby amma (mama) się nie skapnęła, gdzie byłyśmy… Dawno już nie robiłam takich podchodów :P
Ciemno robi się ok. godz. 18.30, więc akurat trafiłyśmy na zachód słońca.
Ktoś mi ostatnio powiedział, że życzenia pomyślane podczas zachodu słońca mają podwójną moc…
Ech…
I jeszcze trzeba je zakopać w ciepłym piasku,a wypowiedziane w dniu urodzin spełnia się na 100% i tego Ci życzę .
OdpowiedzUsuńWEPE