Wczoraj spotkała mnie dość zaskakująca
niespodzianka. Po przyjściu do biura oznajmiono mi, że czeka na mnie dwóch
panów. Z kamerą. Otóż szkoła kręci krótki film o każdym z obcokrajowców, którzy
tutaj pracują, więc i na mnie przyszła kolej. Szkoda, że jakoś nikt nie zapytał
mnie o zdanie, o zgodzie nie wspominając…
W każdym razie najpierw prowadziłam godzinną
lekcję, która była nagrywana. Jakoś nie czułam stresu, ale problem tkwił w tym,
że najdogodniejsze pomieszczenie, gdzie mogliśmy spokojnie bawić się w film, nie
posiada klimatyzacji… W związku z czym po 5 minutach moja twarz przybrała kolor
dojrzałych buraczków, a i pot lał się po plecach, nogach i wszystkim innym. Nie
owijając w bawełnę – czułam się jak rasowa świnka..
Potem zrobiono ze mną krótki wywiad z kamerą
odsuniętą na 20 cm od mojej twarzy. „Eeee..” było chyba moim najczęstszym
komentarzem.
Następnie przeszliśmy do Speaking Zone, gdzie
miałam być nagrywana podczas dyskusji ze studentami. Całe szczęście, że tutaj
niemożliwe było nagrywanie dźwięku (za głośno), więc nie miało to tak naprawdę
znaczenia, o czym będziemy rozmawiać. Zebrałam więc najlepszych znajomych,
wśród których czuję się najlepiej – i ta część filmu chyba wyjdzie najlepiej,
bo ubaw z tej sytuacji mieliśmy niezły :)
Ponoć mam otrzymać CD z filmem, ale jakoś
nieszczególnie mam ochotę go oglądać, a pokazywać innym to już w ogóle… :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz